Kleryk na wakacjach

kleryk slawomir pietraszkoPragnieniem ludzi jest, aby ich duszpasterz był do dyspozycji możliwie jak najczęściej. Gdzie ma się tego nauczyć, jeśli nie w seminarium? Kiedy my zaczynamy planować wakacje nad morzem albo wyjście w góry z rodziną klerycy krakowskiego seminarium przystępują do planowania… wakacyjnych praktyk.

Po każdym roku formacji „coś” – tak można streścić to, co czeka alumna w najgorętszych miesiącach w roku. I nie są to bynajmniej wczasy pod gruszą, ale posługi, mające udoskonalić ducha, pomóc w głębszym poznaniu siebie i innych ludzi oraz dać okazję do zapoznania się z bogactwem Kościoła. Ale po kolei…

Kleryk kończy pierwszy rok formacji i wydaje mu się, że świat zawojuje… Wtedy przychodzi pierwsze zetknięcie z ludzką słabością i cierpieniem, ponieważ praktyką obowiązkową po pierwszym roku jest wolontariat w Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu. Czymś nie do opisania jest widok tych niewinnych dzieci, cierpiących z powodu choroby. Sale, pełne płaczu niedawno urodzonych niemowląt, które tak wcześnie doświadczają cierpienia zastrzyków, wbijania wenflonu… Tu człowiek staje w prawdzie przed sobą samym. Nie ma udawania, kiedy rodzice szukając pomocy zapytają: „Dlaczego ich dziecko?”. To naprawdę ważne doświadczenie. Po pierwsze, bo pokazuje, jak niewiele trzeba – umyć podłogę, okna, zanieść próbki czy odebrać wyniki, żeby zrobić coś dla tych ludzi. Po drugie, bo uczy wytrwałości i troski.

Z zakończeniem roku drugiego przychodzi kolejna obowiązkowa praktyka – tym razem wyjazd z grupą już starszych i dorosłych chorych i niepełnosprawnych w różnie części naszego kraju. Dopiero osoba, która doświadczy jak niesamowici są to ludzie, zrozumie wartość każdego człowieka. Często zmagają się z nieuleczalną chorobą, która odbiera im swobodę, możliwość poruszania się, wzrok albo pamięć, ale ich niespotykana wytrwałość i siła niejednego ustawią do szeregu. Do dzisiaj mam w pamięci mój wyjazd do Głobikowej i wielogodzinne rozmowy, wycieczki, po których łamało mnie w kościach, ale gdy zobaczyłem uśmiech uczestników, wszystko mijało. Ten wyjazd wymaga sporej determinacji i wytrzymałości, bo w końcu trzeba pchać wózek, czasami przez wiele kilometrów i to dzień w dzień, ale daje też ogromną radość i poczucie, że przecież po to jestem katolikiem, żeby nieść na sobie ciężar bliźniego – słabszego i bardziej dotkniętego cierpieniem.

Wraz z przyjęciem sutanny po roku trzecim zmienia się nieco charakter wakacyjnej posługi. Na kleryka czeka wyjazd z młodzieżą na rekolekcje. W tym roku czekają mnie dwa turnusy – najpierw 15 dni z Oazą a następnie 10 dni z ministrantami naszej diecezji. Praca fizyczna ustępuje pola intelektualnej. Kleryk na takich turnusach głosi konferencje, wykłada prawidła liturgii, pomaga animować śpiew i przede wszystkim (co czasem jest najważniejsze) jest do dyspozycji uczestników, jeśli tylko chcą porozmawiać czy potrzebują osoby, która ich tylko wysłucha. To ważny czas w połowie drogi ku kapłaństwu, bo stykamy się z ludzkimi problemami i codziennością młodych. Jesteśmy dla nich i pomagamy im wchodzić w ten świat, który dla katolika jest trudnym światem, pełnym nienawiści.

Tegoroczne wakacje to także czas oprowadzania po Katedrze Wawelskiej – posługi, którą wprowadził jeszcze abp Karol Wojtyła. Przez tydzień kolejne grupy kleryków, całkowicie bezpłatnie służą swoimi zdolnościami przewodników po tym najcenniejszym zabytku naszej ojczyzny i jednocześnie Sanktuarium Narodu.

Rok czwarty wieńczy posługa podczas pieszej pielgrzymki do Częstochowy, w czasie której kleryk ma za zadania pomagać przewodnikom poszczególnych grup, animować modlitwę, prowadzić śpiew czy głosić pogadanki na zadane tematy. Zanim rozpoczną piąty rok formacji cały wrzesień spędzają na parafii wyznaczonej im przez biskupa, ucząc katechezy i pomagając miejscowemu proboszczowi.

Reszta wakacji, niezależnie na którym kleryk jest roku, upływa pod znakiem asyst, czyli służby na rozmaitych Mszach Świętych na terenie całej diecezji (Oświęcim, Cieszyn, Bielsko, Skoczów itd.) oraz w Krakowie i okolicach (Wawel, Łagiewniki, Kalwaria itd.). Posługa przy ołtarzu czy pomoc w przygotowaniu liturgii należy do priorytetowych zadań alumnów, którzy mają się przecież stać „sługami ołtarza”.

Do tego dochodzą obowiązkowe praktyki w seminarium – co roku te same. Tydzień prac porządkowych w budynku i ogrodach seminaryjnych, tydzień posługi na furcie w roli swego rodzaju „sekretarza seminarium” oraz troska o przybywających do nas gości.

I po co to wszystko? Właśnie po to, aby nauczyć przyszłych kapłanów, że powołanie to bycie dla innych. Żeby uświadomić im jak bardzo są potrzebni, jak ludzie na nich czekają i może najważniejsze – żeby nauczyć ich pokory…

Każde doświadczanie ubogaca i pokazuje, że ktoś właśnie ciebie potrzebuje! Szkoda, że tak wielu z nas woli wygodne życie we własnym towarzystwie…

DSC 0072  P1000081  P1000201  P1000219

P1000220  P1000273  P1000360  P1000405

P1000236  P1000568  P1000598

Jesteś tutaj: Home Aktualności Wydarzenia Kleryk na wakacjach